poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział IV.

Budzisz się ani trochę nie wyspany. Klniesz pod nosem i przewracając się na bok spoglądasz na zegarek stojący na szafce obok łóżka. 4:32 , w duchu dziękujesz Bogu , że dzisiaj masz wolne. Cały dzień poświęcisz na opieprzanie się. Próbujesz znów zasnąć , lecz twoje plany krzyżują siły wyższe. Powoli zwlekasz się z łóżka i jak najciszej kierujesz się do łazienki. Szybko załatwiasz swoje potrzeby, myjesz ręce i gasząc światło wychodzisz z pomieszczenia. Mozolnie ciągniesz za sobą nogi , kiedy zauważasz wydobywające się z kuchni , pasma jasnego światła. Zaciekawiony idziesz w tamtą stronę. Przystajesz przy ścianie i skupiasz się na słowach wydobywających się z pomieszczenia.
- Słuchaj synku ! Julcia kocha Argiego. Najbardziej na świecie i nawet ty dziwacznie słodki chłopcze o koślawych kopytkach tego nie zmienisz . Taki mój urok , jestem przystojniejszy po prostu. Lecz nie martw się o krzywonogi ! Ty jesteś drugi jeśli chodzi o przystojność , bo Julka mówi , że Miś jest kupą przebrzydłego tłuszczu ... Przynajmniej ostatnio tak krzyczała, wtedy gdy twoje miny wodne przeorały ją po łazienkowych płytkach . No, ale pamiętaj , co ci mówiłem synku ! A teraz ... Bywaj zdrów ! Ahoj ! - słysząc koniec rozmowy szybko chowasz się za kanapą , Aragorn wylatuje z kuchni i drepcząc powoli po panelach idzie do pokoju Malińskiej. Widząc , że możesz już wstać otwierasz kuchenne drzwi , w których niemal od razu wita Cię smutne spojrzenie Mańka. 
- Nie martw się , on tak ma ! Musi być najważniejszy , a co do Julki , uwierz mi ona nas bardzo mocno kocha i to wszystkich jednakowo mocno . A teraz chodź spać Maniek! - uśmiechasz się i głaszczesz psa za uchem. Idziesz do swojego pokoju , zaraz za Tobą wchodzi Manfredi. Oboje kładziecie się na łóżku i niemal od razu zasypiacie. 
Za drugim razem budzisz się rześki i wypoczęty, przeciągasz się na łóżku i zerkasz na tarczę zegarka , która wskazuje 10:23. Za oknem grzmi i okropnie wieje, czasem da się zaobserwować krótkie wyładowywania elektryczne. Słońce za żadne skarby nie zamierza wyjrzeć zza ciemnych prawie czarnych cumulonimbusów a mgła przesłania widok na najbliższy budynek. Mimo to , twoje samopoczucie jest dobre. Szybko wyskakujesz z pod kołdry i szybkim krokiem kierujesz się do kuchni , w której siedzi przygnębiona Julka. Wpatrzona w okno nie zauważa twojej obecności. 
Nie chcąc jej wystraszyć , delikatnie dotykasz jej ramienia. Odwraca się w twoją stronę obdarzając Cię bladym uśmiechem. Wystraszony pytasz czy coś się stało.
- Chyba tak.
Patrzysz na nią pytająco. Malina bierze głęboki oddech i wtula się w Ciebie. Czujesz jak cała się trzęsie , więc delikatnie gładzisz jej włosy , by choć trochę ją uspokoić .
- Michał , bo Ja ... Ja się chyba zakochałam ... - mruczy w twoją koszulkę. 
Szczęśliwy pytasz kim jest wybranek jej serca.
- Siatkarzem.
Zdziwiony spoglądasz na jej zaróżowione policzki i czerwone od płaczu oczy.
- Chyba nie masz na myśli ... 
- Nie, nie mam na myśli Ciebie! Kocham Cię , ale jak brata.
- O Matko , już zacząłem się bać .- oddychasz z ulgą siadając na krześle,zaraz po tym ciągniesz Julkę na swoje kolana.- To mów ! Kim on jest ?- pytasz zaciekawiony. 
- Powiedziałam już , że siatkarzem . - odpowiada opierając głowę o twój obojczyk.
- Znam go ?
- Tak.
- To chociaż powiedz w jakim klubie gra ? 
Nic nie odpowiada , tylko obejmuje Cię za szyję i zaczyna płakać . Gładzisz ją po plecach ponawiając pytanie.
Między atakami głośnego szlochu udaje Ci się wyłapać , że w siatkarz gra w klubie razem z Tobą. 
Przerażony odsuwasz  ją na niewielką odległość i patrzysz w zapłakane oczy. 
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to ... - nie musisz kończyć , Ona doskonale wie o kim myślisz ,  znów zalewa się złami i macha potakująco głową. Oddychasz ciężko i całujesz ją w czoło. Mocno się w ciebie wtula , co Ty odwzajemniasz.- Moja malutka. No już ! Nie płacz , bo i ja zacznę - zaczynasz ja powoli kołysać , lecz na nic się to zdaje , bo Malińska ani myśli przestać .
- Kocham Cię bracie - mówi przez zły . 
- Ja Ciebie też - odpowiadasz i rzeczywiście tak jak mówiłeś , oczy zaczynają Ci się szklić a zaraz potem po Twoich policzkach płyną słone krople. - Widzisz mała ! Mówiłem żebyś przestała , bo i ja zacznę beczeć ! - mówisz obrażonym głosem . Opierasz brodę o jej głowę i strasz uspokoić swoje emocje. Tobie się udaję , Malińskiej niestety nie , wciąż płacze a Ty wciąż nie możesz nic na to poradzić . Wtedy do waszej kuchni wpada On . Krzycząc , że było otwarte to sobie wszedł. Przerażony patrzy raz na Ciebie , raz na Julkę .
- Chryste ! Co Jej się stało ?! 
- Nie ważne ! - krzyczy Malińska i zeskakuje z twoich nóg , dłońmi wyciera zapłakane oczy i policzki. - Chcesz może herbaty ? Tak ? To świetnie już wam robię ! Idźcie do salonu , zaraz przyniosę !
Wysyłasz jej pokrzepiające spojrzenie i całujesz w czoło. 
On patrzy się na was zdezorientowany . Łapiesz go za rękę i ciągniesz za sobą do salonu.  

***

-Stwierdzam , że jestem beznadziejna . Totalnie bez ładu i składu ! Przepraszam ! 
- Na życzenie Efki większa czcionka :)
Aaa !  Zapomniała bym ! Jeśli macie odrobinkę chęci i czasu , zajrzyjcie na http://w-drodze-do-niebaa.blogspot.com/:)  blok mojej znajomej ;)